Planowana eksterminacja ludności polskiej trwała cały okres okupacji. Szukano jakiegokolwiek pretekstu, aby Polaków oskarżać, a potem mordować niby w majestacie prawa. Taka tragiczna historia miała miejsce w Małej Górce, w gminie Nekla, wówczas w powiecie średzkim. Wydarzyło się to w maju 1941 roku.
RZEKOME PODPALENIE
Rodzinie Wacława Majchrzaka z Małej Górki niemiecki okupant skonfiskował gospodarstwo rolne. Otrzymał je niemiecki kolonista Gustaw Sonnenberg. Do pozostałych na miejscu mieszkańców odnosił się wrogo. Miejscowi mówili na niego „ten po Majchrzaku”. Na jego rzecz pracowała w gospodarstwie grupa Polaków. Podczas pracy w chlewie w czwartek, 17 maja 1941 r. od parownika od ziemniaków przez nieuwagę doszło do zaprószenia ognia. W wyniku tego chlew spłonął. Jak zeznał gaszący pożar strażak Franciszek Urbaniak pożar wybuchł przez nieostrożność samego Gustawa Sonnenberga. Jednak dla Niemców stało się to pretekstem do oskarżania Polaków.
ARESZTOWANIA
Tego samego dnia, wieczorem o godz. 21.00, funkcjonariusze Gestapo zwołali w Nekli zebranie z miejscowymi Niemcami. Podczas narady wytypowano nazwiska Polaków do aresztowania. Najbardziej zaangażowani w tworzeniu listy byli nekielscy Niemcy Otto Semmler i Alfred Teschendorf. W niedzielę 18 maja aresztowano mieszkańców Małej Górki: Piotra Frąckowiaka, Stefana Frąckowiaka, Stanisława Wojtkowiaka, Andrzeja Cierzniewskiego, Antoniego Kurpika i Jana Menesa oraz 14 innych osób z Nekli i okolicy. Wywieziono ich do więzienia we Wrześni. Śledztwo jakie przeprowadzono ograniczało się do pytania o wytypowanie osoby oskarżonej o podpalenie. O podpalenie oskarżono pracownika rolnego Tomasza Siwkę. Następnego dnia aresztowanych wywieziono do Fortu VII w Poznaniu. Tam odbyły się kolejne ciężkie przesłuchania.
ZBRODNIA
20 maja dowódca obozu Lange oświadczył, że za podpalenie gospodarstwa niemieckiego zostanie rozstrzelanych 25 Polaków (5 osób z gminy Nekla, reszta z innych stron Wielkopolski). Wyroki śmierci wydał jako przewodniczący Sądu Doraźnego Policji Bezpieczeństwa w Poznaniu SS-Sturmbannführer dr Helmut Bischoff, szef głównego urzędu Gestapo w Poznaniu. Informację do publicznej wiadomości podał landrat powiatu średzkiego Zerbst. Wbrew obwieszczeniu landrata wśród skazanych nie było wcale osób oskarżonych o podpalenie czy pomaganie.
22 maja skazanych wyprowadzono na dziedziniec fortu, skrępowano sznurami po pięciu w jednym szeregu i załadowano na dwie ciężarówki. Kolumna samochodów wyruszyła w kierunku Wrześni, przez Podstolice i Opatówko dotarła do Małej Górki,. Na miejscu jeszcze raz wyrok odczytał Helmut Bischoff, który także dowodził egzekucją. Po ogłoszeniu wyroku, na skutek interwencji miejscowych Niemców, zwolniono 2 skazanych, a w ich miejsce wzięto dwóch innych. Tutaj rozstrzelano wszystkich 25 mężczyzn. Rozstrzelania dokonało 10 żołnierzy Einsatzgruppe, strzelając do klęczących twarzą w stronę spalonego chlewu więźniów. Stojący żołnierze strzelali w tył głowy, klęczący żołnierze w plecy. Rozstrzeliwano po pięciu skazanych. Oddano razem po pięć salw dla pięciu grup więźniów.
Najmłodszy 19-latek, który został rozstrzelany, zginął, bo musiała zgadzać się liczba skazanych. Egzekucje oglądało około 400 osób spędzonych przez Niemców. Po egzekucji Helmut Bischoff z kilkoma żołnierzami udał się do dworu w Targowej Górce, gdzie urządzono popijawę. Zaś ciała zamordowanych załadowano na ciężarówki i wywieziono do więzienia przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. Akty zgonu rozstrzelanych wystawiono w Urzędzie Stanu Cywilnego w Nekli we wrześniu 1941 roku na pisemne zgłoszenie Okręgowej Placówki Tajnej Policji w Poznaniu. Rodzinom aktów nie wysyłano. Mogły je otrzymać tylko na osobiste życzenie. Bywało, że rodzina o śmierci skazanego dowiadywała się dopiero po zakończeniu wojny. W jednym przypadku żona po zamordowanym dowiedziała się o tym fakcie dopiero w trakcie śledztwa prowadzonego w 1968 r. O kierowanie zbrodnią w Małej Górce po wojnie oskarżono także Artura Greisera. W całej zbrodni nie chodziło tylko o odwet, ale o pretekst do mordowania Polaków.
RELACJA ŚWIADKA
Antoni Urbaniak ze Stępocina cudem uniknął rozstrzelania. Tak wspomina 22 maja 1941 roku:
„Zakładników przywieziono do Małej Górki na to miejsce, gdzie spaliła się ta obora. Powiązani skazańcy podprowadzani byli twarzą do ściany szczytowej spalonej obory. Egzekucję wykonywała grupa 10 żołnierzy niemieckich. Stojący żołnierze strzelali w głowę, zaś klęczący w plecy zakładników. W chwilę po oddaniu salwy, ciała osuwały się na ziemię. Widok był przerażający. Po rozcięciu sznurów krępujących ręce, grupa więźniów przyglądających się egzekucji, zmuszona została do załadowania ciał na samochód, którym zostali przewiezieni. Na miejsce kaźni doprowadzona była kolejna piątka skazańców. Sytuacja powtarzała się kilkakrotnie. Wcześniej przygotowany został dół na ciała ofiar, lecz po incydencie z żoną gospodarza, która histerycznie wprost sprzeciwiła się pochowaniu ciał w bezpośredniej bliskości gospodarstwa, sprawcy zmienili decyzję i kazali załadować zwłoki na ciężarówki. Wywiezione zostały do więzienia przy ul. Młyńskiej w Poznaniu, z przystankiem w Środzie Wielkopolskiej. Ciężarówkę zatrzymano na Starym Rynku, a Niemcy poszli spokojnie na obiad. Naoczni świadkowie opowiadali, że po odjeździe samochodu na miejscu postoju pozostały kałuże krwi.”
PAMIĘĆ
Miejsce samej zbrodni po wojnie upamiętniono drewnianym krzyżem z tabliczką. Później także tablicą. W 1972 r. nieco dalej przy drodze, ustawiono nowy pomnik z tablicą, na której zamieszczono nazwiska pomordowanych. W 2016 r. pomnik zmodernizowano. O tragicznym wydarzeniu pamiętają co roku potomkowie pomordowanych, nekielskie władze samorządowe, społeczność szkolna z Targowej Górki oraz wierni z parafii w Opatówku. Natomiast co pięć lat rocznica mordu nabiera uroczystego, podniosłego charakteru pamięci o ofiarach.
Sebastian Mazurkiewicz
Źródła i literatura:
1. Muzeum Regionalne im. Dzieci Wrzesińskich: Dokumentacja ewidencyjna miejsc pamięci i męczeństwa
2. Zbrodnia w Małej Górce w świetle badań Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu